"A gdy chorują i ona i on"
"A gdy chorują i ona i on"
Wiem, kiedy umrze Słońce. Rozmowa o schizofrenii z psychiatrą dr. Andrzejem Cechnickim
Przyszedłem na oddział, byłem zgrzany, zdjąłem sweter. Patrzę, a mimo chłodu ona - bo była to kobieta - też zdejmuje sweter. Okazało się, że miała rozbitą osobowość i jak wiele osób w tym stanie bezwiednie naśladowała innych.
Co się z nią stało?
Choć minęło prawie 30 lat, wciąż jest moją podopieczną. W tym czasie skończyła studia, wyszła za mąż, straciła pracę, urodziła syna. Jej stan pogorszył się, gdy chłopak zaczął dojrzewać. Walczyli "na noże" aż do czasu, gdy się zakochał.
Problemy miał też jej mąż: tak nie lubił ludzi, że nie mieli w domu krzeseł, "by nikt się nie rozsiadał". Aż kiedyś ten mizantrop poczuł w sobie "dobrą energię", którą zapragnął obdarzać innych. To odmieniło atmosferę w domu. Wyszli na prostą: syn jest zakochany, mąż jest bioenergoterapeutą, a ona pracuje w zakładzie pracy chronionej. Nie wszyscy chorzy mają tyle szczęścia.
(...)
Jak uchronić chorych przed dyskryminacją?
Musimy mówić o schizofrenii, aż obalimy mity, jakimi obrosła. Są jak kule u nogi chorych pragnących powrotu do normalności.
Na przykład?
Kwestia winy. Oskarżenie rodzin, że spowodowały chorobę. Nic chyba nie uczyniło więcej zła w psychiatrii. Proszę sobie wyobrazić atmosferę domu, w którym chory boryka się z chorobą, a jego bliscy z winą za tę chorobę. Koszmar.
Nie ma winnych?
Winić nie można nikogo. Zwłaszcza chorego i jego bliskich.
(...)
Droga do rzeczywistości jest niebezpieczna. Wiedzie przez depresję.
Problem w tym, że - jak uważał Kępiński - nie mamy wiele do zaoferowania. Świat nie jest chorym życzliwy. Niewielu ma tyle szczęścia co John Nash, którego żona brała za rękę, przyciskała ją do serca i mówiła: "Patrz, to jest rzeczywistość".
Artur Włodarski
28 sierpnia 2003
http://wyborcza.pl/1,75400,1636143.html ... rects=true
Sądzę, że warto szukać szczęścia we dwoje, pomimo choroby.